środa, 23 stycznia 2013

O włos!


Fotografia pochodzi z cyklu "Super suprematyzm" inspirowanego eksperymentalną muzyką Coh (zawłaszcza tą płytą) oraz ideą suprematyzmu w sztuce. 

Projekt ten miał odrzucić wszystko to co przedstawialne, "interesujące" i "atrakcyjne wizualnie" w  fotografii, na rzecz tego co znajduje się po za marginesami jej zainteresowania. 
W ramach tego projektu, fotografowałem kurz, włosy, rozpryski wody, brud, lód. Zawsze w ich naturalnym miejscu, tam gdzie właśnie się znajdowały (głównie na okiennej szybie). Jedynym przejawem kreacji było łowienie na przezroczystej materii szyby i zamknięcie wspomnianych elementów w kompozycyjny kadr.
Powstałe antyfotografie pozbawione walorów atrakcyjności wizualnej, skupiają się na tym co zazwyczaj skrzętnie omijane w fotografii. Traktowane jako zakłucające odbiór błędy, zabrudzenia i usterki. Gorliwie usuwane z powierzchni zdjęć stanowią jednak ich integralną część, która tym razem w mojej koncepcji stała się jej najważniejszym elementem. 
To symboliczne odwrócenie porządku znosi ważność tego co dotąd znajdowało się w centrum zainteresowania, na rzecz tego co dotąd nie dostrzegalne, ale wszechobecne.
To próba pozbawienia fotografii namiętności, sentymentalizmu. Odhumanizowanie jej, przeniesienie tego co materialne w pozbawioną sensów próżnie.

wtorek, 22 stycznia 2013

piątek, 18 stycznia 2013

Przyprószeni


Mocnym zdecydowanym krokiem, przedzierając się przez śniegi i krzaki...
 wyzwoliciele niosą w sobie ciężar betonu...

czyli pocztówka ze Skierek

środa, 16 stycznia 2013

wtorek, 15 stycznia 2013

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Na posterunku


... czuwa tu Kapitan Żbik
... jak rycerze pod Giewontem ...
... gdy Ojczyzna w potrzebie ...

... albo jak Świętowit ...
... widok ma na cztery świata strony ...
... skąd wypatruje niebezpieczeństwa ...
... i nie daje się zajść od tyłu ...

sobota, 12 stycznia 2013

Sypnęło


... ledwośmy dzisiaj dojechali, przecierając szlak na A2 ... ale krajobrazy zachwycają...

środa, 9 stycznia 2013

Pride of Łódź


Bardzo łatwo w Łodzi zrobić zdjęcie, które przeniesie nas w czasy II Wojny Światowej. Sam mnóstwo takich zrobiłem. Wiecie, taka fotograficzna fascynacja brzydotą i szpetotą, która jest idealna do wzbudzania tanich emocji o smutku i nędzy. Oklepany samograj.
Ale w Łodzi można też zrobić zdjęcia, które przeniosą nas w czasy świetności tego miejsca, ukażą jego potęgę i piękno.
To co, że czasami widokówkowe, skoro co chwila musimy sobie przypominać o pięknie tego miasta, w które przestają już wierzyć nawet jego mieszkańcy.

Prawdziwą stratą dopiero będzie, jeśli Łodzianie nie wykorzystają pozytywnie tego, że są właśnie w centrum uwagi całej Polski. To idealna mobilizacja do działania zarówno tego oddolnego, jak i odgórnego.

Ja postaram się o to by nie eksponować już na tym blogu brzydszej i smutniejszej części tego miasta.
Inni niech się natomiast postarają, żeby to miasto piękniało.

... chociaż może nie powinno mnie już to obchodzić ...

wtorek, 8 stycznia 2013

W odpowiedzi na słynny artykuł o Łodzi z The Sun


- Czy to Wiedeń? Praga? Wrocław?
- Nie! To Łódź! Odrapane, miasto nędzy i ruin! Tylko akurat w trakcie fotografowania lichwiarz i menel         uciekli z kadru


poniedziałek, 7 stycznia 2013

Nic dodać nic ująć

... noworocznego spaceru po Wrocławiu część kolejna. Jak tylko zauważyłem tę witrynę od razu się w pełni zauroczyłem. Doskonała, ascetyczna kompozycja wnętrza witryny. Wspaniała gra stonowanych, kolorów. Siła lapidarności!

piątek, 4 stycznia 2013

Duch miasta

Kilkanaście dni temu wywołałem jego ducha pisząc o niedostępnym, wewnętrznym mieście. A w trakcie noworocznego spaceru po Wrocławiu objawił się we własnej osobie. Bohater drugiego planu, magiczny poeta miasta.
(...) Mało kto, nie uprzedzony, spostrzegał dziwną osobliwość tej dzielnicy: brak barw, jak gdyby w tym tandetnym, w pośpiechu wyrosłym mieście nie można było sobie pozwolić na luksus kolorów. Wszystko tam było szare jak na jednobarwnych fotografiach, jak w ilustrowanych prospektach. Podobieństwo to wychodziło poza zwykłą metaforę, gdyż chwilami, wędrując po tej części miasta, miało się w istocie wrażenie, że wertuje się w jakimś prospekcie, w nudnych rubrykach komercjalnych ogłoszeń, wśród których zagnieździły się pasożytniczo podejrzane anonse, drażliwe notatki, wątpliwe ilustracje; i wędrówki te były równie jałowe i bez rezultatu jak ekscytacje fantazji, pędzonej przez szpalty i kolumny pornograficznych druków.(...)
Sklepy Cynamonowe

czwartek, 3 stycznia 2013

Welcome back


Wiecie jak to jest w Nowym Roku. 
Ludziom po świąteczno sylwestrowej gorączce trudno w pierwsze dni stycznia wbić się w rytm codzienności. Wychodzisz do sklepu, a on zamknięty, a jeśli otwarty to półki zieją pustką jak w PRL. Wchodzisz na codziennego bloga, a tam nic się nie dzieje. 
Wszyscy jacyś otumanieni, zawieszeni w próżni, zadumani i refleksyjni.
A jeszcze spróbujcie sobie wyobrazić kogoś, kto pierwszy raz od kilkunastu lat spędza sylwestrowy wieczór poza miejscem pracy! Takiemu człowiekowi należy wybaczyć wiele. Nawet kiedy obiecał codziennie aktualizować bloga, bo w swym wolnym czasie poczuł się jak licealista na zielonej szkole... :)

Odpuściłem sobie na kilka dni wszelakie obowiązki i zobowiązania, aby spotkać przyjaciół, puścić się z nimi w tango, doprowadzić do ich upadku :) poznać nowych ludzi... i jeszcze znaleźć w tym wszystkim czas na fotografowanie. Wszystko to powiodło się i przywiozłem z Wrocławia kilka nowych zdjęć.
Oto jedno z nich.