Kilkanaście dni temu wywołałem jego ducha pisząc o niedostępnym, wewnętrznym mieście. A w trakcie noworocznego spaceru po Wrocławiu objawił się we własnej osobie. Bohater drugiego planu, magiczny poeta miasta.
(...) Mało kto, nie uprzedzony, spostrzegał dziwną osobliwość
tej dzielnicy: brak barw, jak gdyby w tym tandetnym, w pośpiechu wyrosłym
mieście nie można było sobie pozwolić na luksus kolorów. Wszystko tam było
szare jak na jednobarwnych fotografiach, jak w ilustrowanych prospektach.
Podobieństwo to wychodziło poza zwykłą metaforę, gdyż chwilami,
wędrując po tej części miasta, miało się w istocie wrażenie, że
wertuje się w jakimś prospekcie, w nudnych rubrykach komercjalnych
ogłoszeń, wśród których zagnieździły się pasożytniczo podejrzane
anonse, drażliwe notatki, wątpliwe ilustracje; i wędrówki te były równie
jałowe i bez rezultatu jak ekscytacje fantazji, pędzonej przez szpalty i
kolumny pornograficznych druków.(...)
Sklepy Cynamonowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz