Wczorajszy koncert The Saintbox w Łodzi Kaliskiej. W tym projekcie co prawda nie przemawiają do mnie ale i tak było sympatycznie.
piątek, 30 listopada 2012
czwartek, 29 listopada 2012
Łódź Fabryczna
Po tym peronie biegł Witek Długosz bohater "Przypadku" Kieślowskiego, jednego z moich ulubionych polskich filmów. W zależności od tego czy zdążył pisały się dalsze losy jego życia.
Dziś nie miałby już takich dylematów...
Dziś nie miałby już takich dylematów...
wtorek, 27 listopada 2012
Kirkut wrocławski
Wrocławski kirkut przy Ślężnej to najpiękniejszy z cmentarzy żydowskich jakie zwiedziłem. Jest o wiele mniejszy od imponującego cmentarza w Łodzi, lecz niewątpliwie pod względem nagromadzenia gatunków sztuki cmentarnej bardziej interesujący i różnorodny.
Zdjęcie to zrobiłem w 2009 roku w trakcie kilkudniowego pobytu we Wrocławiu u moich wspaniałych przyjaciół. Niestety w owym czasie byłem pozbawiony jakiegokolwiek aparatu fotograficznego dlatego jedyną możliwością obfotografowania tego niezwykłego miejsca był telefon komórkowy.
Moim zasłużonym Sony Ericksonem (zaopatrzonym w szkło Carl Zeiss) wykonałem cały cykl, aż do wyczerpania baterii.
Oczywiście konieczna była dość mocna ingerencja programem do edycji zdjęć, ale pod względem głębi ostrości i odwzorowania szczegółów telefon dał radę! Mój nowy-stary smartfon pod względem fotografii natomiast kompletnie zawodzi.
poniedziałek, 26 listopada 2012
Nad morzem
To jeden z najbardziej nieprawdopodobnych widoków jakie widziałem.
Uderzający bezruch i obezwładniająca cisza. Zamiast wody lód po horyzont. Zamiast szumu fal, delikatny szelest kosteczek lodu.
niedziela, 25 listopada 2012
sobota, 24 listopada 2012
Gazownia na Woli
Colosseum na Woli w Warszawie to miejsce niezwykle rozbudzające wyobraźnie! Aż głowa puchnie od pomysłów jak ciekawie można by było zaaranżować tą kapitalną przestrzeń.
Wejście rzecz jasna na nielegalu. Mało portek nie podarłem.
czwartek, 22 listopada 2012
Jubileusz!
Chciałbym obsypać się płatkami róż, bo wytrwałem miesiąc!
Miesiąc konsekwencji i samozaparcia to dla mnie sukces. Ale stawiam sobie również mocne wyzwania, bo kolejny jubileusz postanowiłem świętować za rok. A później zobaczymy co z tego wyjdzie. Rok konsekwencji i samozaparcia to już naprawdę dla mnie solidne wyzwanie. Na razie się nie zniechęciłem!
Jedyne co mnie martwi po tym miesiączku to to, że nie znalazłem czasu na ... fotografowanie! Na razie wrzucam foki ze swoich przepastnych archiwów, które muszę zasilić mocnym zastrzykiem świeżych fotografii. Trzymajcie kciuki!
Przez ten miesiąc zarejestrowałem ponad 1100 wejść! Dzięki za towarzystwo!
środa, 21 listopada 2012
wtorek, 20 listopada 2012
Magazyn bawełny
Drugie z moich zdjęć wybranych do pokonkursowej wystawy Potęga Łodzi 2012.
Na zdjęciu świetna rewitalizacja starego Scheiblerowskiego magazynu bawełny w kompleksie Księży Młyn w Łodzi na centrum biznesowe Textorial Park.
poniedziałek, 19 listopada 2012
Komu retusz!? Komu?
Jak już wspominałem uwielbiam stare fotografie. Ich retuszowanie jest dla mnie jak mantra. W trakcie "ślęczenia" nad nimi mogę wniknąć głęboko w ich historię, odnajdywać ukryte szczegóły i konteksty.
Na zdjęciu moja prababcia z pradziadkiem na spacerze najprawdopodobniej ulicą Główną w Łodzi (dzisiejsza Aleja Piłsudskiego) na wysokości Widzewskiej Manufaktury. Dziecko po lewej stronie to moja babcia, która udostępniła mi to zdjęcie.
Fotografia pochodzi z lat 30.
Ps. chcesz retusz - daj znać
niedziela, 18 listopada 2012
sobota, 17 listopada 2012
piątek, 16 listopada 2012
czwartek, 15 listopada 2012
Rzut oka na Teresę z tylnego siedzenia Fiata Uno
Kiedy zostawałem kierowcą jedną z motywacji była myśl, że oto będę sobie jeździł po kraju rozglądał się, podziwiał świat zza szyb, zatrzymywał się gdzie tylko zechcę, wysiadał oglądał, fotografował.
Nic bardziej mylnego. Teraz po czterech latach za kółkiem wiem, że nie jest to tak łatwe jak myślałem będąc pasażerem. Trzeba patrzeć na drogę, nie ma się jak zatrzymać, nie ma gdzie
zaparkować, śpieszę się, wmawiam sobie - następnym razem, a czasami po
prostu nie mam przy sobie aparatu.
Owszem zobaczyłem kilka fajnych miejsc, do których bez auta trudno byłoby mi dotrzeć, ale ominąłem też setki innych, w których chciałbym zatrzymać się choć na chwilę (chwilę na wyciągnięcie aparatu i zrobienie zdjęcia). Widziałem te setki krajobrazów, zabudowań, ludzi i inne osobliwości w niezwykle wymarzonych warunkach fotograficzno pogodowych. Niestety mogłem zluzować migawkę tylko w mojej głowie, ustrzelić obiekt okiem i zostawić w pamięci, bez możliwości wywołania.
Jeżdżąc za kółkiem nie oglądam, nie napawam się widokami, nerwowo zerkam i staram się choć w głowie kolekcjonować tych kilka kapitalnych klatek.
Ale jako pasażer można upolować naprawdę fajny kadr.
Jak ten z tylnego siedzenia Fiata Uno.
Ps. zdjęcie to jest częścią kilku kadrów, z których jeden znalazł się na pokonkursowej wystawie Potęga Łodzi 2012 trwającej właśnie w Łódzkim Towarzystwie Fotograficznym.
środa, 14 listopada 2012
Z głową w chmurach
Jedyną rzeczą za jaką tęsknię z poprzedniego mieszkania to kapitalny widok na Łódź. Od Chojen, przez EC II, Katedrę, Red Tower, Św. Teresę na M1 widnokrąg kończąc.
Zwłaszcza pod koniec lata i zimą niebo często płonęło, a chmury tworzyły nieprawdopodobne spektakle. Kiedy kładłem się na łóżku widziałem tylko niczym nie zasłonięte obłoki i sklepienie niebieskie.
Dodatkowo te samoloty przelatujące tuż nad głowa.
wtorek, 13 listopada 2012
Cztery rowery
Z wojaży warszawskich powracamy na stare łódzkie śmieci. A tutaj w zakamarkach ulic i oficyn pojawiają się sceny jak z neorealizmu włoskiego. Brudne podwórka, bieda, obdrapane ściany i dyktatura betonu. Do tego ponura pogoda i przejmująca wilgoć. Brrrr...
I jedynym dowodem, na to ze mieszkają tam ludzie są...
... błyszczące rowery!
niedziela, 11 listopada 2012
sobota, 10 listopada 2012
Warsaw by night
Uwielbiam fotografować w Warszawie. To miasto jak żadne inne inspiruje mnie do tego.
Setki kontrastów, tysiące punktów widzenia. Niezwykłe kadry i nieoczekiwane ujęcia. Hi - end i slums, historia i przyszłość. Postindustrialne zakamarki i melancholijne panoramy. Plus anonimowy tłum tej pulsującej metropolii, wśród którego biegając z aparatem czuje się niedostrzegalny. Idealne warunki dla mnie.
Setki kontrastów, tysiące punktów widzenia. Niezwykłe kadry i nieoczekiwane ujęcia. Hi - end i slums, historia i przyszłość. Postindustrialne zakamarki i melancholijne panoramy. Plus anonimowy tłum tej pulsującej metropolii, wśród którego biegając z aparatem czuje się niedostrzegalny. Idealne warunki dla mnie.
piątek, 9 listopada 2012
Where the streets have no name
Włóczęg łódzkich ciąg dalszy. Tym razem o bardziej przyzwoitej porze. A cóż to za ulica jest? Ktoś zgadnie?
czwartek, 8 listopada 2012
Widoki na przyszłość
Jeśli ten pan stojący na ulicy Piotrkowskiej wypatruje widoków na przyszłość ... okulary mogą mu nie wystarczyć.
środa, 7 listopada 2012
wtorek, 6 listopada 2012
poniedziałek, 5 listopada 2012
niedziela, 4 listopada 2012
sobota, 3 listopada 2012
piątek, 2 listopada 2012
Zaduszki
Wielką inspiracją są dla mnie stare fotografie.
Molestuję moją familię poszukując starych rodzinnych fotografii i wygrzebuję ze starych pudełek ukrytych w piwnicach, czy na dnie szafy niemalże stuletnie cudeńka.
Uwielbiam je oglądać, odgadywać historie na nich zawarte, poznawać ludzi z którymi nigdy nawet nie mogłem się wyminąć.
Uwielbiam retuszować takie fotografie. Siadam wtedy przed komputerem i z benedyktyńską cierpliwością usuwam brudy i zniekształcenia. W trakcie tej pracy dokładnie wpatruje się w te fotografie dostrzegam ukryte szczegóły, ukryte postacie i ukryte znaczenia.
Kiedy już fotografia jest wyretuszowana, dekonstruuje ją na nowo. Ot taki konik.
Przywołuję duchy i kreuje dla nich nowe światy.
Jak na tej fotografii na której wywołuję ducha wuja Piotra.
Molestuję moją familię poszukując starych rodzinnych fotografii i wygrzebuję ze starych pudełek ukrytych w piwnicach, czy na dnie szafy niemalże stuletnie cudeńka.
Uwielbiam je oglądać, odgadywać historie na nich zawarte, poznawać ludzi z którymi nigdy nawet nie mogłem się wyminąć.
Uwielbiam retuszować takie fotografie. Siadam wtedy przed komputerem i z benedyktyńską cierpliwością usuwam brudy i zniekształcenia. W trakcie tej pracy dokładnie wpatruje się w te fotografie dostrzegam ukryte szczegóły, ukryte postacie i ukryte znaczenia.
Kiedy już fotografia jest wyretuszowana, dekonstruuje ją na nowo. Ot taki konik.
Przywołuję duchy i kreuje dla nich nowe światy.
Jak na tej fotografii na której wywołuję ducha wuja Piotra.
czwartek, 1 listopada 2012
Wszyscy Święci
Monidło jako sztuka szczęścia. Wstydliwa przyjemność. Wspomnienie z dzieciństwa. A dziś 1 listopada w kontraście do święta.
Będąc pod silnym urokiem wszelkiego rodzaju kolorowanych Jezusków, Bozi, oraz ślubnych par wiszących w domach moich babć postanowiłem sprokurować własne monidełka.
Słodkie, w złym guście a jednak wywołują uśmiech na twarzy. Jeśli sobie ktoś życzy takie, niech da znać.
Będąc pod silnym urokiem wszelkiego rodzaju kolorowanych Jezusków, Bozi, oraz ślubnych par wiszących w domach moich babć postanowiłem sprokurować własne monidełka.
Słodkie, w złym guście a jednak wywołują uśmiech na twarzy. Jeśli sobie ktoś życzy takie, niech da znać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)